Miał rację, nie mogła przed tym uciec. Tammy wpatrywała się w ciemność. Kogo próbował oszukiwać? Czuł, że i takie rozwiązanie było nieudolną próbą ucieczki przed uczuciami, które to dziecko budziło w jego sercu, a których wcale sobie nie życzył. - Jesteś z nią w zmowie! Tammy uśmiechnęła się uspokajająco, chociaż w tym obcym, majestatycznym miejscu jej pewność siebie nieco osłabła. Granica między miłością a nienawiścią czasem wydaje się tak cienka... Jeszcze przed paroma godzinami Mark nie zdawał sobie z tego sprawy, ponieważ tak ekstremalne uczu¬cia były mu obce. W ogóle uczucia były mu obce. Zawsze nad sobą panował i nigdy nie pozwalał, by rzeczy wymknꬳy mu się spod kontroli. - Rozumiem, że w razie czego mogę liczyć na pomoc panów? - W domu pewnie ma pan ze sto takich. - Mogłabym... - zaczęła powoli, jakby z wahaniem. - Dlaczego nie zawiozła go do ciebie? Róża nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ Pijak powrócił do Małego Księcia. To niewinne pytanie zrobiło niesamowite wrażenie na Pijaku. Spojrzał na Małego Księcia bardzo zaskoczony, jakby
- Wszystko będzie dobrze. Tammy Dexter w wytartych dżinsach i spłowiałej bluzce znikła. Na progu salonu stała panna Tamsin w jedwabnej małej czarnej, skrojonej z wyrafinowaną prostotą. Sukienka ciebie. Wysłano mnie, żebym cię odnalazł i sprowadził z powrotem. - Czy powiedzieli Chrisowi, jakie są rokowania? - Jeszcze nie. Nadal próbują ocenić rozmiar uszkodzeń. Mogę ci jedynie powiedzieć, że kiedy opuszczałem szpital, Huff żył. Poprosiłem Chrisa, by zadzwonił do mnie na komórkę, jeżeli coś się zmieni. Na razie tego nie zrobił. - Skąd wiedziałeś, gdzie mnie znaleźć? - Zadzwoniłem do firmy wypożyczającej samochody, do oddziału w Nowym Orleanie. Zapytałem, czy zwróciłaś już samochód. Powiedziano mi, że zamierzasz odlecieć z Destiny czarterem, samochód zostanie odstawiony na miejsce później. Przygnałem więc na lotnisko. Proponowałem ci przecież skorzystanie z firmowego odrzutowca - dodał po chwili milczenia. - A ja odmówiłam. Nie zamierzam korzystać z luksusów firmowego samolotu, gdy ta sama kompania nie może zapewnić odpowiednich rękawiczek swoim pracownikom, bo rzekomo są zbyt drogie. Ile mogą kosztować rękawiczki przemysłowe? - To nie jest moja działka. Spojrzała na niego potępiająco. - Jasne. Jesteś tylko ich chłopcem na posyłki. Pojawiasz się tam, gdzie trzeba odwalić brudną robotę. Mogłeś spowodować wypadek, wjeżdżając na pas startowy. - Kapitan już o tym wspomniał. - Ale jego słowa spłynęły po tobie jak woda po kaczce. Zrobiłeś to, bo wiedziałeś, że takie zachowanie ujdzie ci na sucho. Nie dziwię się, że tak dobrze rozumiesz się z członkami mojej rodziny Beck zacisnął dłonie na kierownicy. - Nie aprobujesz moich metod? Doskonale. Nie potrzeba mi twojej akceptacji. Mój pracodawca poprosił, abym cię odnalazł i sprowadził do szpitala, i to właśnie robię. - I zawsze będziesz robił to, co ci każą, Nieważne, czy to dobre, czy złe i czy może wyrządzić komuś krzywdę. - Spojrzała na niego z ukosa. - Zastanawiam się, jak daleko byś się dla nich posunął. Gdzie są twoje granice? Czy w ogóle istnieją? - Widzę, że już wyrobiłaś sobie o mnie złą opinię. - Dlaczego mi nie powiedziałeś wczoraj po obiedzie, że poszedłeś do domku rybackiego na prośbę szeryfa Harpera? - Miałem ci zepsuć zabawę? Przecież chciałaś o mnie myśleć wszystko, co najgorsze, dałem ci więc po temu sposobność. Sayre odwróciła wzroki zaczęła wyglądać przez okno od strony pasażera. Gniew emanował z niej jak żar z rozgrzanego asfaltu. Włosy błyszczały niczym płomienie w blasku rozpalonego słońca, skóra wydawała się rozpalona gorączką. Zapewne była gorąca w dotyku. Lepiej się nad tym nie zastanawiaj. Ta myśl wcale nie pomogła Beckowi. Od kiedy ujrzał Sayre, trudno mu było skoncentrować się na czymkolwiek innym. Wczoraj na cmentarzu, kiedy stanął twarzą w twarz z córką Huffa, z trudem ukrył zaskoczenie. Oczywiście widział jej zdjęcia, ale były zaledwie nikłym odzwierciedleniem rzeczywistości. Sayre robiła takie wrażenie, jakiego nigdy nie wywołały jej dwuwymiarowe fotografie. Pomyślał wtedy: To jest młodsza siostra Chrisa, o której słyszałem tyle szalonych opowieści? To jest ta femme fatale Destiny, Lolita, mała siostrzyczka z ciętym językiem i nieposkromionym temperamentem? Spodziewał się osoby wulgarnej i głośnej, ubierającej się wyzywająco, obnoszącej się ze swoją zmysłową figurą, a nie kobiety z wyszukanym gustem i nienagannym smakiem. Sayre sprawiała, że tak niedoceniana w dzisiejszych czasach elegancja stawała się czymś seksownym i uwodzicielskim.
- Kelsey pojedzie zaraz za wami - zapewnił go - Kelsey sama postanowiła wejść na pokład. Mogę jednak czegoś. Nawet więcej, niż chciałaby wiedzieć.
był zdolny, by się bić, ledwie stał na nogach. się Dane. 61
- W Broitenburgu będziesz miał za sobą prawo twoje¬go państwa. Mogę mieć i bilety, i twoje ustne zapewnienia, a i tak nie zdołam wyrwać stamtąd Henry'ego, jeśli tak zde-cydujesz. - Zdawała sobie sprawę, że nie było to taktowne, ale walczyła o przyszłość siostrzeńca, nie mogła sobie po¬zwolić na żadną nieostrożność. Naprawdę musiał stąd uciekać, i to jak najprędzej. Byle jak najdalej od niej! To wszystko okazało się znacznie groźniejsze, niż przypuszczał. Mało brakowało, a przepadłby z kretesem. Nawet nie śmiał myśleć, co to wszystko mogło oznaczać. - Powiedziałbym mu, że cieszę się z jego powrotu i że brakuje mi jego pomocy, a nawet... jego towarzystwa. Bo tak - Ty zawsze byłeś moim przyjacielem... - cicho powiedziała Róża. - I nikt się nie domyślił, co ona zamierza zrobić? - jęk¬nął Mark. Mark spał, tuląc do siebie uśpionego Henry'ego. Malutka rączka chłopczyka zaciskała się mocno na palcu mężczyzny. Najwyraźniej było im dobrze razem. Dopiero teraz Tammy zaczęła dostrzegać między nimi pewne podobieństwo i na¬gle poczuła, że coś zaczyna dławić ją w gardle. - Nie, przecież masz kilkanaście osób służby.